„Nie rozumiem, jak rada powiatu może straszyć aptekę, że złoży pozew do prokuratury, bo ta nie wykonuje zadań ustawowych. A ja się pytam, jak ma to robić w dobie pandemii i braków kadrowych? Czy rada powiatu w ogóle zainteresowała się, ilu farmaceutów tam pracuje? Czy jeżeli nie ma dyżurów w szpitalu, to czy organy samorządowe występują do prokuratury, zaskarżając szpital? Albo czy robią tak, gdy nie są czynne gabinety lekarskie?” mówi Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej w rozmowie z Emilią Załeńską-Zduniak.
Prezesi okręgowych izb aptekarskich zaapelowali do rad powiatów i starostów o dostosowanie uchwał w sprawie dyżurów aptek ogólnodostępnych do obecnej sytuacji. Naczelna Rada Aptekarska też to zrobiła.
Dlaczego?
Uważa Pani, że nie powinny robić tego rady powiatów?
Kto powinien płacić za dyżury?
Dlaczego w zasadzie farmaceuci godzą się na dyżurowanie, skoro nie grozi im za to żadna kara?
Wracając do apelu NRA do rad powiatów i starostów. Państwa prośba spotkała się ze zrozumieniem?
Większa część się przychyliła czy zasłoniła przepisami prawa?
Szczególnie przykra była chyba odpowiedź urzędnika z powiatu mogileńskiego, który oskarżył samorząd aptekarski o przedkładanie interesu ekonomicznego aptek nad zdrowie i dobro mieszkańców…
Dotychczas MZ było niechętne, by rozwiązać z Państwem ten problem. Chociaż w zasadzie trudno powiedzieć dlaczego. Myśli Pani, że tym razem będzie inaczej?
Emilia Załeńska-Zduniak
redaktor naczelna magazynu "Moje Zdrowie"
POLECAMY

Naga prawda o nocnych dyżurach: czarne rękawiczki, żel do USG i prezerwatywy. Ratowanie życia? Raczej współżycia
Facet na koniu kupujący tabletki na gardło, panna młoda w pełnym rynsztunku prosząca o krople nasercowe dla swojego wybranka oraz całe rzesze amatorów mocnych wrażeń i jeszcze mocniejszych trunków - to nie nowy skecz Monty Pythona, to życie. Nocne życie w aptece.
Czytaj więcej