"Nie o to przecież chodzi, by rynek rozmontować, zdemolować i to rozłożyć, ale by go poprawić."
W porządku drugiego spotkania były w zasadzie dwa tematy. Po pierwsze – nielegalny wywóz leków za granicę, po drugie – podział rynku między małe, rodzinne apteki i apteki sieciowe. Zaczęliśmy od tej drugiej kwestii, a ponieważ wywiązała się bardzo burzliwa dyskusja, nie wystarczyło nam już czasu, by przejść do wywozu leków.
Jeśli chodzi od strukturę rynku aptecznego, podstawowym pytaniem, na które chcieliśmy znaleźć odpowiedź, było, czy można zapewnić funkcjonowanie podobnej liczby aptek co obecnie, jeśli wprowadzi się zasadę, by pięćdziesiąt jeden udziałów w każdej aptece miał farmaceuta lub grupa farmaceutów. Ponieważ na nasze spotkanie przybyli zarówno reprezentanci Ministerstwa Zdrowia, nadzoru farmaceutycznego, jak i samorządu aptekarskiego, stowarzyszeń grupujących indywidualnych aptekarzy, jak i organizacji reprezentujących sieci, więc głosy w dyskusji były podzielone. Ścierały się dwie frakcje. Z jednej strony byli ci, którzy reprezentują tak zwany wolny rynek, mają do aptek podejście czysto biznesowe i uważają, że farmaceuta powinien zajmować się kontaktami z pacjentem, a prowadzeniem aptek – biznesmeni. Z drugiej strony byli ci, którzy uważają, że rola farmaceuty w aptece powinna być inna, że farmaceuci doskonale radzą sobie nie tylko z obsługą pacjentów, ale także z prowadzeniem aptek.
Dokładnie tak, jak to czynili przez dziesiątki, a nawet setki lat. Przecież dopiero od kilku, góra kilkunastu lat na rynku aptecznym funkcjonują nie farmaceuci.
To prawda, naszym zadaniem jest jednak zadbanie o pacjenta, o lepszą dostępność leków, o lepszą jakość obsługi. Ważne jest też skoncentrowanie sprzedaży leków w aptekach i ograniczenie ich dostępności poza aptekami. Dlatego musimy być bardzo ostrożni, nie możemy ulegać oczekiwaniom ani farmaceutów, ani sieci. Formalne stanowisko zespołu nie zostało w tej sprawie podjęte, ale wyszliśmy z tego spotkania z przekonaniem, że planowane zmiany w strukturze właścicielskiej aptek to dobry kierunek. Nie można powiedzieć, ze przekonaliśmy do swoich racji korporacje, ale nie ma się co dziwić, że ich zdanie było odmienne, w grę wchodzi przecież interes tej grupy.
Zmiany są konieczne, bo część aptek jest dziś w fatalnej sytuacji. Każda chwila przedłużania obecnego stanu rzeczy przybliża je do upadku. Statystyki są straszne – dziennie powstają trzy apteki sieciowe, a zamykanych jest przeciętnie 2,3 aptek indywidualnych, stopień zastępowalności jednych drugimi jest więc bardzo szybki. Sytuacja jest tak trudna, że niezbędne jest zatrzymanie zmian na rynku, by apteki indywidualne przetrwały do czasu aż wprowadzone zostaną zmiany w Prawie farmaceutycznym. Znane są różne rozwiązania. Na Węgrzech ogłoszono na przykład moratorium, które ograniczyło liczbę otwieranych nowych aptek. Możliwe jest też w trybie pilnym zmienienie przepisu odnośnie jednego procenta, by jednoznacznie zeń wynikało, że dotyczy udziału w rynku, a nie tylko momentu wydawania zezwolenia. Gdyby taki zapis uściślający został wprowadzony, inspektorzy nadzoru farmaceutycznego mogliby od razu działać skuteczniej, nie czekając na dużą nowelizację Prawa farmaceutycznego, bo potrzeba rzeczywiście dużych zmian, których nie można przeprowadzać w pośpiechu. Trzeba je przemyśleć, wyważyć, a nie przeprowadzać reformę dla reformy. Naszym zdaniem Ministerstwo Zdrowia dostrzega potrzebę przeprowadzenia głębokich zmian na rynku aptecznym.
Sprawa podziału rynku jest tak pilna, że powróciliście Państwo do niej na kolejnym, trzeci spotkaniu zespołu, które odbyło się po zaledwie kilku kolejnych dniach, 20 października. Przedstawił Pan na nim propozycję konkretnych zmian.
Zgodnie z tym, co zapowiadałem, przedstawiliśmy na tym spotkaniu konkretną propozycję szybkiej nowelizacji prawa przygotowaną przez naszą komisję, opartą na trzech kryteriach. Po pierwsze uważamy, że nowe apteki nie powinny powstawać tam, gdzie dziś już jedna apteka przypada na mniej niż trzy tysiące mieszkańców. Nowe zezwolenia na prowadzenie aptek będą w związku z tym wydawane wyłącznie tam, gdzie rynek nie jest jeszcze nasycony. Tam chcemy zwiększyć to nasycenie, a tym samym dostępność mieszkańców do aptek. Jesteśmy przekonani, że tam, gdzie rynek jest już nasycony, powstawanie nowych aptek nie służy funkcjonowaniu rynku, zdrowej konkurencji. Drugim kryterium będzie geografia – nowa apteka nie będzie mogła powstać bliżej niż w odległości tysiąca metrów od do tej pory działających aptek. Trzecie kryterium wiąże wydanie nowych zezwoleń z osobą farmaceuty – takie zezwolenia na prowadzenie apteki będą mogli otrzymać jedynie farmaceuci lub spółki z udziałem farmaceutów.
Sprawa ta była oczywiście omawiana na spotkaniu komisji, znów wywiązała się emocjonująca dyskusja, w której wiele osób zabrało głos, umówiliśmy się też z uczestnikami spotkania, że do 28 października będziemy zbierać ich opinie na ten temat, a następnie przedłożymy nasz projekt na posiedzeniu Sejmu. Chcemy, by to było najbliższe posiedzenie, odbywające się w dniach 3-5 listopada, a jeśli to nie wyjdzie – to na kolejnym posiedzeniu. Chcemy przedłożyć projekt i jeszcze na tym samym posiedzeniu poddać go głosowaniu. Naszym celem jest więc bardzo szybkie przeprowadzenie tych zmian, które uważamy za konieczne.
W obecnej sytuacji na rynku niezbędne wydaje się też natychmiastowe obsadzenie stanowiska Głównego Inspektora Farmaceutycznego.
Znam tę sytuację, o ile się orientuję jest problem z konkurencyjnością kandydatów na to stanowisko, a postawiono przed nimi bardzo wysokie wymagania. Nie zmienia to faktu, że niepokoi brak szefa nadzoru farmaceutycznego, tak jak i to, że nie ma pionizacji inspekcji, ale i to się zmieni. To ważne, by minister miał wpływ na nadzór, inaczej inspekcja będzie niewydolna. Dwuwładza – z jednej strony podległość ministrowi zdrowia, z drugiej wojewodzie – zwyczajnie się nie sprawdza. Wojewódzkie inspektoraty zatrudniają przez to po kilku, góra kilkunastu pracowników, a to zupełnie niewystarczające siły.
Przejście inspekcji farmaceutycznej pod nadzór resortu zdrowia uzdrowi sytuację?
Zakładamy, że dzięki takiemu posunięciu inspekcja będzie dysponowała większymi środkami. Zapewne nie będzie to jednorazowe dosypanie dużych pieniędzy, ale systematyczne zmiany. Konieczne jest też zwiększenie wynagrodzeń inspektorów, bo dziś ich dochody są porównywalne z wynagrodzeniem kierowników aptek.
Jakimi kolejnymi kwestiami zespół zamierza się zająć w najbliższym czasie?
Będziemy pracować nad kolejnymi elementami Prawa farmaceutycznego, nad takimi sprawami jak wywóz leków, sprzedaż leków poza aptekami, a także kosmetyków w aptekach.
Sprzedaż kosmetyków w aptekach to rzeczywiście ostatnio gorący temat. Trudno jednak zrozumieć – dlaczego? Przecież wiele z tych kosmetyków stosuje się wyłącznie w jakichś stanach chorobowych. Kosmetykami można nazwać emolienty stosowane na przykład w alergicznych chorobach skóry, szampony na wszawicę, preparaty dla chorych na łuszczycę. Gdyby miały trafić do drogerii, kto w nich miałby chorym doradzać właściwy ich dobór?
Linia podziału jest rzeczywiście bardzo cienka, trzeba więc i do tej sprawy podejść z wyczuciem. Nie o to przecież chodzi, by rynek rozmontować, zdemolować i to rozłożyć, ale by go poprawić.