Jakie powinny być marże apteczne, by zapewniały aptekom bezpieczne funkcjonowanie? Czy te, które obowiązują w Polsce, zapewniają aptekom stabilizację? Czy podobnie jest w innych krajach? I jeszcze – jeśli marże nie zapewniają godziwych zysków, co mogą zrobić i robią właściciele aptek?
Marże, limity, poziomy
Diabeł tkwi w szczegółach

Straty na obrocie lekami
Marże urzędowe są w Polsce procentowo na poziomie średnim europejskim, natomiast przez fakt, że w Polsce leki są najtańsze w Europie, te procenty przekładają się na niskie kwoty. Oznacza to, że marża 18 proc. w Polsce może oznaczać 1 euro, gdy marża w Luksemburgu wynosząca 10 proc. – 30 euro. Dlatego nie przywiązujmy się do wartości procentowych, mówmy o kwotach. I tu faktycznie jest słabo. W raporcie ZAPPA zderzyłem kwoty pozyskane z marży realizowanej na lekach refundowanych z kosztami dystrybucji tych leków w statystycznej aptece. Z wyliczeń wychodzi, że dystrybucja tych leków przynosi ogromne straty, tzn. jej koszt znacznie przewyższa kwoty uzyskane z marż. W ten sposób w budżecie aptecznym powstaje dziura, którą trzeba uzupełnić, żeby przetrwać. A uzupełnia się sprzedażą leków OTC, suplementów czy kosmetyków. Policzyłem, że załatanie deficytu budżetowego apteki wymaga sprzedaży wysokomarżowych suplementów na kwotę 30 tys. zł. Jakie z tego wnioski? Otóż po pierwsze, system dający tak niskie kwoty z marż leków urzędowych z automatu zmusza przedsiębiorców do sprzedaży innego asortymentu, co jest oczywiście niezgodne z celem leczenia – pacjent powinien spożywać minimalną ilość farmaceutyków. Po drugie, taki system, to zły system, bo każdy przedsiębiorca musi wypracować zysk, żeby nie upaść. A ponieważ apteka realizuje konstytucyjne zadania państwa w obszarze zaopatrzenia ludności w leki, państwo powinno zapewnić jej takie warunki, żeby w interesie publicznym przetrwała i funkcjonowała. Osobną, ale ogromnie istotną kwestią jest regulacja liczby aptek na rynku. Na hasło „regulacja” w Polsce z miejsca odzywa się głos oburzonych liberałów, tym niemniej, jeśli zależy nam na pacjentach, ich zdrowiu, to zależeć powinno też na dobrze i zgodnie z potrzebami pacjentów funkcjonującym systemie. Skoro rynek jest wartością określoną, bo determinowaną potrzebami zdrowotnymi (liczba opakowań razy cena), a koszty dystrybucji leków też są policzalne, to znana jest optymalna liczba aptek. I państwo powinno we własnym interesie oraz interesie pacjentów tę liczbę regulować. W Polsce, zgodnie z wyliczeniami zamieszczonymi w raporcie ZAPPA, żeby marża uzyskana z obrotu lekami refundowanymi równała się z kosztami tej dystrybucji (nadal nie mówię o zysku!), powinno funkcjonować około 11 tys. aptek. Każda następna powoduje spadek obrotu pozostałych i wzrost kosztu systemu. Dlatego regulacja jest słuszna i konieczna.
Marcin Wiśniewski, prezes Zawiązku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek