Błędnie wystawiona recepta na leki z listy 75+ to kłopot dla wszystkich - lekarza, pacjenta ale również farmaceuty, który będzie słuchał nerwowych klientów apteki.
- Większość pacjentów korzystających z podstawowej opieki zdrowotnej nie musi wiedzieć, że jeden lekarz zdał egzamin z medycyny rodzinnej, a internista obok, choć pełni rolę lekarza pierwszego kontaktu, nie ma swojej własnej „zadeklarowanej” listy chorych. Albo tylko dyżuruje nocą lub w święta. Dla pacjenta to bez różnicy – dla NFZ, który zapowiada szczególne kontrole recept dla seniorów, będzie to jednak miało istotne znaczenie. Lekarze boją się więc ewentualnych sankcji Funduszu oraz awantur - czytamy w najnowszym wydaniu "Polityki".
- Pod obstrzałem znaleźli się też aptekarze. Nawet w przypadku ewidentnej pomyłki lekarza, który mimo spełnienia przez pacjenta wszystkich wymogów zapomni wpisać kod uprawniający do bezpłatnej zniżki, otrzymali bezwzględny zakaz dopisywania czegokolwiek na receptach. NFZ już zapowiedział, że będzie starannie wyłapywał każdą poprawioną w aptece receptę i nakładał surowe kary. Nie wiadomo tylko na kogo - na lekarza, który coś przeoczy, czy na aptekarza, który naprawił jego błąd, chcąc zaoszczędzić pacjentowi czasu na powtórną wizytę w przychodni. Bo to lekarze i aptekarze mają stać na straży finansów publicznych.
Czytaj więcej w najnowszej "Polityce".