Suplementów diety nie będą mogli reklamować lekarze i farmaceuci, nie będzie można ich kręcić w gabinetach lekarskich i aptekach, a reklamy nie będą emitowane przy audycjach dla dzieci - to niektóre z punktów porozumienia zawartego przez nadawców telewizyjni z organizacjami zrzeszającymi producentów suplementów diety.
Samoregulacja jest efektem współpracy przedstawicieli rynku nadawców z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Dokument zwieńczył półtoraroczny okres prac nad kształtem porozumienia stanowiącego kompromis między wszystkimi uczestnikami rynku oraz organami państwowymi, odpowiedzialnymi za sferę reklam suplementów diety”
- informuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
- mogą dotyczyć wyłącznie suplementów diety, których pierwsze wprowadzenie do obrotu zostało zgłoszone do Głównego Inspektora Sanitarnego;
- nie mogą wprowadzać odbiorców w błąd poprzez wskazywanie na właściwości lecznicze lub jakiekolwiek zastosowanie lecznicze;
- nie mogą sugerować możliwości zastąpienia konsultacji z przedstawicielem zawodu medycznego lub leczenia, a także możliwości zastosowania suplementu diety zamiast produktu leczniczego lub wyrobu medycznego;
- nie mogą w sposób niezgodny z prawem sugerować wpływu na poprawę zdrowia;
- nie mogą sugerować, że spożycie suplementu może zastępować zrównoważoną dietę;
- nie mogą odnosić się do nazw chorób, które w rzeczywistości nie istnieją;
- nie mogą być łączone w jednym spocie reklamowym z reklamą produktu leczniczego lub wyrobu medycznego;
- nie mogą przedstawiać postaci lub wizerunków osób rzeczywistych i fikcyjnych, które są przedstawicielami lub ze względu na sposób przedstawienia mogą być odebrane jako przedstawiciele następujących zawodów medycznych: lekarz, lekarz dentysta, farmaceuta, technik farmaceutyczny, felczer, pielęgniarka, położna, ratownik medyczny, diagnosta laboratoryjny, fizjoterapeuta (a także rekomendacje tych osób);
- nie mogą przedstawiać przedmiotów oraz miejsc budzących skojarzenia z wykonywaniem zawodów medycznych, działalnością leczniczą lub rehabilitacyjną;
- nie mogą odnosić się do wyników badań bez wyraźnego wskazania źródła ich pochodzenia;
- muszą zostać oznaczone informacją graficzną z tekstem: „Suplement diety. Zawiera składniki, które wspomagają funkcje organizmu poprzez uzupełnienie normalnej diety. Nie ma właściwości leczniczych” (taka informacja ma być nadawana nie krócej niż 5 sekund, z czego dwie sekundy przy prezentacji produktu; ma znajdować się na wyraźnie wyodrębnionym polu na dole ekranu, zajmować nie mniej niż 10 proc. powierzchni ekranu; tekst ma być widoczny, czytelny, nieruchomy, umieszczony poziomo);
- nie mogą być nadawane bezpośrednio przy audycjach dla dzieci;
- nie mogą być reklamami skierowanymi do dzieci.
„Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji z satysfakcją i uznaniem przyjęła tę inicjatywę, która wraz z Porozumieniem Nadawców w sprawie reklam tzw. niezdrowej żywności jest kolejnym krokiem do poprawy jakości komunikacji marketingowej z uwzględnieniem interesu odbiorców. Zdaniem KRRiT tego typu samoregulacje, powstające przy wsparciu regulatora, są właściwą drogą do rozwiązywania problemów społecznych”
- czytamy w komunikacie KRRiT.
Każdy krok w kierunku uporządkowania zasad panujących na rynku suplementów diety, to krok do przodu. Dlatego cieszy nas, że w ogóle został zrobiony. Obawiamy się jednak, że pozorne rozwiązanie problemu odwróci uwagę od istniejących i niekontrolowanych prze nikogo zagrożeń. Regulowana bowiem będzie, a raczej może być, jedynie część przekazów i to cześć, która z każdą chwilą staje się mniej istotna.Wadą każdej samoregulacji jest to, że łamiąc ją, łamiemy zasady, a nie przepisy prawa. Nie jest to zatem obarczone jakimikolwiek sankcjami czy karami finansowymi. Należy zaznaczyć, że jedną ze stron zawartego porozumienia są jedynie nadawcy telewizyjni. Jedynie, bo w ostatnich miesiącach doszło do zmiany dominacji na rynku reklamowym. Wydatki na reklamę w internecie w pierwszym kwartale 2019 r. wzrosły o ok. 9 proc. do 1,1 mld zł (badanie AdEx sporządzone przez IAB Polska i PwC), a wydatki reklamodawców na internet przewyższyły nakłady na telewizję. Według badania agencji mediowej Starcom udział wydatków na internet w torcie reklamowym przekroczył 43 proc. Telewizja zaś pozyskała 40 proc. rynku. I można się spodziewać, że w kolejnych latach dominacja internetu będzie się zwiększać. Samoregulacja dotyczy zatem tylko części, a nie większości rynku reklamowego. Oznacza to, że poza jakąkolwiek kontrolą, bez jakichkolwiek zasad będą nadal działać reklamodawcy suplementów diety w internecie. Tam mamy obecnie do czynienia z wolną amerykanką. Łamane są wszelkie zasady przyzwoitości, w tym także prawo. Żeby ukrócić proceder kłamstw i manipulacji, z jakim mamy do czynienia w przypadku reklam suplementów diety (przede wszystkim w internecie), naszym zdaniem nie obędzie się bez regulacji na poziomie rządowym z sankcjami. Bez dotkliwych finansowych kar będzie to niemożliwe. Obawiamy się, że samoregulacja, za którą stoją organizacje zrzeszające producentów suplementów diety, ma przekonać regulatora, żeby nie regulował kwestii reklamowania suplementów diety. Mamy nadzieję, że to się nie uda i że zasady reklamowania tych środków zostaną wsparte sankcjami w prawie. Od kilku lat Stowarzyszenie Leki Tylko z Apteki zwraca uwagę na patologie związane z reklamowaniem suplementów diety w Polsce. Poświęciliśmy tej kwestii jedną z naszych kampanii STOP kłamstwom w internetowym handlu „lekami”. Przez wiele miesięcy przekonywaliśmy państwowe agendy i instytucje (Główny Inspektorat Sanitarny, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Komisję Etyki Reklamy) oraz parlamentarzystów do wprowadzenia konkretnych rozwiązań, żeby wyeliminować reklamy suplementów diety, które są niezgodne z prawem i wprowadzają w błąd pacjentów, narażając ich na utratę zdrowia lub życia. Odpowiedzi, jakie od nich uzyskaliśmy, bywały obszerne, ale wymijające. Żadna z instytucji nie podjęła konkretnych kroków prowadzących do rzeczywistej ochrony polskich pacjentów. A przecież zgodnie z Konstytucją RP to władze publiczne mają obowiązek chronić obywateli przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu.Trzeba zatem pójść krok dalej i zmienić przepisy. Bez tego niemożliwe jest zwiększenie ochrony pacjentów przed pseudolekami. Chodzi o: zaostrzenie kar pieniężnych za reklamę środków spożywczych i produktów leczniczych (zwłaszcza za reklamę wprowadzającą w błąd), wprowadzenie innego rodzaju restrykcji niż kary pieniężne oraz procedur współpracy pomiędzy poszczególnymi organami i korporacjami ochrony prawa na polu ścigania treści reklamowych (szczególnie tych wprowadzających w błąd). Ponadto instytucje państwowe - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Główny Inspektor Farmaceutyczny i wojewódzcy inspektorzy sanitarni – muszą zyskać nowe uprawnienia, dodatkową obsadę, ale też narzędzia do ścigania oszustów np. w postaci skutecznego blokowania do dostępu do stron internetowych rozpowszechniających pseudoleki. Tylko tak można wygrać tę nierówną - obecnie - walkę z oszustami. Jakakolwiek samoregulacja sobie z nimi nie poradzi.
- komentuje Stowarzyszenie Leki Tylko z Apteki.