Przez wiele lat niemiecki rynek apteczny był dla polskich farmaceutów wzorem. Kojarzył się ze
stabilizacją, prestiżem, pewnymi dochodami,
możliwością zawodowego rozwoju, brakiem sieci aptecznych. To eldorado niszczy jednak błędna
decyzja ustawodawców sprzed kilku lat, czyli zmiana w przepisach umożliwiająca wysyłkową sprzedaż leków na receptę. Teraz Niemcy muszą zmierzyć się z wielkim problemem, o którym zgodził się opowiedzieć nasz rozmówca.
W marcu polscy farmaceuci z uwagą przyglądali się protestowi niemieckich kolegów, którzy wyszli na ulicę w reakcji na decyzję Komisji Europejskiej. Protestowano przeciwko zagranicznym aptekom internetowym oferującym na niemieckim rynku leki na receptę w cenach przez nie ustalonych, a nie sztywnych, które obowiązują niemieckie apteki. Ten protest był głosem całego środowiska farmaceutycznego?
po zaniżonych cenach. Jednolitość cen jest jednym z ważniejszych elementów dobrego funkcjonowania aptek. W myśl zasady, że apteki mają ze sobą konkurować jakością obsługi klienta, a nie ceną.
Gdy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zdecydował, że niemieckie przepisy o sztywnych cenach leków nie dotyczą zagranicznych aptek, sytuacja dodatkowo się więc skomplikowała?
niemieckiego rządu, mogą sprzedawać leki na receptę w niższych cenach. To było szczególnie niesprawiedliwe wobec niemieckich aptek internetowych, które wciąż musiały trzymać się sztywnych cen. Bo przecież pacjent, chcąc skorzystać z usług takiej apteki, wybierał tę, która oferowała tańsze leki i bonusy. Innymi słowy – wybierał aptekę działającą za granicą.
z którego zagraniczne apteki korzystać nie mogą. To świadczy o nieznajomości realiów funkcjonowania aptek przez członków trybunału.
Co zrobiły niemieckie władze, by systemowo rozwiązać problem? Wygląda na to, że nic. Przeszło dwa lata minęły, nim Komisja Europejska pogroziła Niemcom palcem z powodu pozostawienia w mocy przepisów, które zakwestionował Trybunał.
farmaceutów patrzy na taką ewentualność przychylnie. Ci, którzy patrzą bardziej dalekowzrocznie, twierdzą jednak, że pomimo dość dobrych pieniędzy, nadal nie jest to rozwiązanie problemu. Jeśli bowiem sprzedaż internetowa nadal będzie się rozwijać, to nawet dość dobre dopłaty nie pomogą w funkcjonowaniu aptek stacjonarnych.
Dyżury, choć są w Niemczech opłacane przez państwo, wpływają negatywnie na sytuację aptek?
aptek, bo są takie placówki, które w czasie dyżurów sprzedają wiele leków, a wtedy dyżur jest w miarę opłacalny. Ale w takiej aptece jak ta, w której ja pracuję, rzadkością jest, że pacjent pojawia się w czasie dyżuru. Więc podczas gdy kolega z Berlina mówi, że niedzielny dyżur to dla niego normalny dzień pracy, bo obsłużył stu pacjentów, w mojej aptece przyjście choć jednego
pacjenta w czasie nocnego dyżuru jest wydarzeniem. Oznacza to, że budżetowa dotacja stanowi niemalże cały przychód apteki z dyżuru.
To przekłada się na sytuację ekonomiczną aptek? Apteki w Niemczech mają finansowe kłopoty lub nawet upadają z powodu niedostatecznych przychodów?
Od kilku lat liczba aptek w Niemczech systematycznie spada?
wykorzystać jako uzasadnienie do swoich działań.
Większe pieniądze za nocne czy świąteczne dyżury niewiele by więc zmieniły?
nad kwotą powyżej 500 euro za dyżur.
Nie chcecie, jak część polskich farmaceutów, likwidacji obowiązkowych dyżurów?
dyżury. Wcześniej dyskusje te były gorące.
Co jeszcze – oprócz wyższych dopłat za dyżury, wykonywanie leków recepturowych i dokumentacji obrotu lekami opioidowymi – proponuje rząd, by poprawić sytuację aptek stacjonarnych?
jesteśmy niezadowoleni.
Jakie jest w tej sprawie stanowisko niemieckiego odpowiednika polskiego samorządu aptekarskiego?
Ma poczucie, że rząd jest po stronie farmaceutów?
Czy zamieszanie wokół sztywnych cen leków na receptę to dziś jedyna bolączka niemieckich aptekarzy?
młodzież nie wybiera farmacji.