Obostrzenia obarczające lekarzy są zbyt rygorystyczne. Zwykła pomyłka może doprowadzić do wyroku. Tak eksperci komentują zmianę Prawa farmaceutycznego zaostrzającą przepisy w zakresie zapotrzebowań na leki, które wystawiają przychodnie i małe szpitale.
Przepisy są bardzo restrykcyjne, a przecież ustawodawcy chodziło o wyeliminowanie przypadków skrajnych, patologicznych. Obecne zapisy nie oddają tej intencji. Zamysł ustawodawcy oddają słowa Janusza Cieszyńskiego (podczas prac sejmowych):
"Chodzi o ewidentne, zidentyfikowane w inspekcji farmaceutycznej sytuacje, kiedy na podstawie tych zapotrzebowań malutki zakład leczniczy zamawia takie ilości leków, jakby potrzebował ich dla tysięcy pacjentów. A to są leki najczęściej na choroby przewlekłe, których brakuje, za które płaci NFZ".
Przepisy straszą, ale raczej nie grupy przestępcze, z którymi chce walczyć MZ. DO tego pojawia się także wątpliwość czy składanie oświadczeń rzeczywiście coś zmieni:
To oznacza, że weryfikacja takich zapotrzebowań jest trudna. Trzeba byłoby sprawdzić, czy rzeczywiście wskazana przez lekarza liczba pacjentów otrzymała leki w danym okresie. Przy obecnym poziomie szczegółowości kontroli wprowadzony przepis pozwala wychwycić co najwyżej wybitnie patologiczne przypadki, gdy NZOZ wpisywał do zapotrzebowania setki opakowań leku ratującego życie wyłącznie na jednego pacjenta. Jeśli jednak wywożący przy pomocy realnego lekarza zaczną przykładać się do wystawiania bardziej przekonujących zapotrzebowań, to bardzo trudno będzie wykryc przestępstwo.
Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej
Eksperci uspokajają - nie ucierpi niewinny człowiek
Nikt nie zrobi przestępcy z człowieka, ktory pomyli się o kilka sztuk. Jeżeli chodzi o wywóz leków, to wywozi się setki, jeżeli nie tysiące opakowań. Prokuratura po prostu będzie umarzać postępowania ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
jeden z inspektorów farmaceutycznych.
Dziennik Gazeta Prawna