Parę lat temu w mediach głośno było o śmierci 20-letniej warszawianki, która zmarła w wyniku przyjmowania dużej ilości dinitrofenolu (DNP) –nielegalnego, silnego spalacza tłuszczu. Osoba, która sprzedała dziewczynie preparat przez internet, została skazana na 5 lat więzienia. Jednak co z tego, skoro DNP wciąż jest sprzedawany w sieci i bez problemu może go kupić dosłownie każdy.
JAK DZIAŁA DNP?
ŚMIERĆ W MĘCZARNIACH
Mężczyzna, który sprzedał kobiecie środek, stanął przed sądem.
– Sprawa została zakończona wydaniem przez sąd pierwszej instancji wyroku skazującego oskarżonego Macieja Ż. na pięć lat pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 10 tys. zł. Sąd drugiej instancji po rozpatrzeniu apelacji obrońcy oskarżonego utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji – informuje prokurator Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
W uzasadnieniu wyroku czytamy, że oskarżony wyrabiał, a następnie wprowadzał do obrotu DNP, czym sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób zakupujących ten środek, a także, że „w dniu 17 maja 2013 r. spowodował zgon M.S., który nastąpił na skutek ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej w przebiegu niedokrwienia mięśnia sercowego, wywołanej zaburzeniami rytmu serca, przyspieszeniem czynności serca, drżeniem mięśniowym, wzmożonym napięciem mięśniowym i wzrostem temperatury ciała spowodowanych zażyciem zakupionego od M.Ż. środka odchudzającego”.
NIELEGALNA SPRZEDAŻ
W związku z tym, że DNP nie jest dopuszczony do obrotu jako produkt leczniczy, nic o nim nie wiemy. Nie był badany pod kątem jakości, skuteczności i bezpieczeństwa w procesie dopuszczania do obrotu oraz nie został objęty systemem monitorowania działań niepożądanych produktów leczniczych. URPL nie ma również wiedzy o jego obecności na rynku oraz ewentualnych źródłach pochodzenia.
HANDLOWANIE ŚMIERCIĄ
W jednym z ogłoszeń znaleźliśmy jednak następujący opis:
„Przyspiesza metabolizm aż do niewiarygodnych 50 proc. Dzięki tak niewiarygodnym właściwościom użytkownicy tego środka potrafią zgubić nawet do 6 kg tłuszczu w ciągu 8 dni stosowania” oraz informację, że po 2 tygodniach stosowania należy zrobić sobie 2 tygodnie przerwy: „Ten sposób stosowania chroni przed zmianami w wytwarzaniu hormonów tarczycy, których produkcja może być zmniejszona w przypadku długotrwałego stosowania” – czytamy. Na koniec lakoniczne ostrzeżenie: „Środek przeznaczony dla osób odpowiedzialnych”.
Jeden ze sprzedawców informuje, że jako jedyny nie jest oszustem i odsyła na swoją stronę internetową w całości poświęconą informacjom na temat sprzedaży DNP. „Uczciwy” sprzedawca pisze, że wielu sprzedających jest nieuczciwych, a ich klienci są narażeni na oszustwo. Przedstawia oczywiście swoją ofertę. Zapewnia również, że po dwóch tygodniach usuwa dane swoich klientów, a stałym odbiorcom zapewnia rabaty. „Ostrzega” także klientów, pisząc: „Zalecana ostrożność przy stosowaniu” i informuje, że dawkę można zwiększyć dopiero o 3-4 dniach.
Dinitrofenol to kolejny przykład na to, że w sieci panuje totalna wolnoamerykanka. Sprzedawać można dosłownie wszystko wszystkim – nawet skrajnie niebezpieczne substancje. Nikt tego nie weryfikuje, nie sprawdza, nie karze. Czy musimy usłyszeć o kolejnych zgonach, by ktoś wreszcie zrobił z tym porządek?
Autor: Emilia Załeńska
STOP KŁAMSTWOM w internetowym handlu "lekami"