Nie zobaczycie ich w telewizji i prasie drukowanej, nie usłyszycie w radiu, ale internet wręcz pęka w szwach od reklam rozmaitych produktów, które rzekomo leczą wszelkie choroby.Na domiar złego często wykorzystuje się w nich wizerunek farmaceutów i lekarzy. Mechanizmy działania są dwa: albo podważa się wiedzę i doświadczenie tych grup zawodowych, albo wykorzystuje ich autorytet, zatrudniając przebierańców do promowania danych substancji.
Trudno policzyć, ile jest reklam „cudownych” produktów, pseudoblogów czy stron internetowych, niby to poświęconych zdrowiu i zdrowemu stylowi życia, a w rzeczywistości istniejących wyłącznie w celu prezentowania jednego bądź kilku środków, którym przypisywane są wręcz nieograniczone właściwości lecznicze. Jest ich tak wiele,
że nie da się ich wszystkich choćby przejrzeć, tym bardziej nie sposób wszystkich przeczytać, przeanalizować i ustosunkować się do ich treści. Nawet jednak ich
pobieżny przegląd pozwala na sformułowanie następującego wniosku: Wiele z nich, by
zainteresować potencjalnego klienta, tworzy czarny PR dla całego medycznego środowiska – podważa wiarygodność firm farmaceutycznych, lekarzy i farmaceutów.
NIESKUTECZNE, NIEWIARYGODNE?
trudno jest podejrzewać, że w błąd może wprowadzać ktoś, kto pisze, że jesteśmy
wprowadzani w błąd przez kogoś innego.
MARTWA CISZA
Gdy pisaliśmy o tej sprawie, bardzo trudno było dotrzeć nawet do treści projektu nowelizacji. Dziś jest podobnie – w zasadzie nie wiadomo o nim niczego więcej. Wokół tematu zapadła głucha cisza, której nie przerywa nawet najdrobniejsza informacja o postępach prac.