Nielegalny wywóz leków za granicę trwa pomimo podejmowania przez rządzących różnych działań. Za ich nieskuteczność obwiniane są nie tylko same przepisy i wprowadzane w nich zmiany, których efekt bywa daleki odzamierzonego, ale także postawa prokuratorów badających poszczególne sprawy.
PIERWSZA ZE SKAZUJĄCYM WYROKIEM
Kara nie była dotkliwa. Sąd skazał ją na karę grzywny i osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Pobłażliwy był też sąd aptekarski działający przy Śląskiej Izbie Aptekarskiej – ukarał aptekarkę jedynie upomnieniem.
Pomimo łagodności wymiaru sprawiedliwości była to znamienna sprawa – nie pierwsza tego typu, która trafiła na wokandę, jednak pierwsza, która zakończyła się prawomocnym wyrokiem skazującym. Odpowiadał on więc przynajmniej pod tym względem oczekiwaniom farmaceutów, bo wcześniej w podobnych sprawach nie zapadały takie wyroki.
Dotyczyło to między innymi farmaceuty z Rybnika przyłapanego nieco wcześniej na udziale w odwróconym łańcuchu dystrybucji leków. Prokuratura ujawniła, że nielegalne transakcje, które przeprowadził, opiewały na 45 mln złotych, jednak sprawę umorzono. Właściciel aptek uniknął kary, bo wcześniej był niekarany, a na dodatek wyraził skruchę.
UWAGA SKIEROWANA NA LUBLIN
W styczniu 2015 roku mimo potwierdzenia, że ich współpraca prowadziła do wywozu leków, prokuratura umorzyła jednak sprawę.
W opinii prokuratora Andrzeja Jeżyńskiego, naczelnika Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, stało się tak, bo choć nabywanie przez apteki dużych ilości leków w celu odsprzedania ich hurtowniom nie jest zgodne
z prawem, to nie pociągało za sobą odpowiedzialności karnej, ponieważ apteki kupowały i odsprzedawały hurtowe ilości leków jedynie od czasu do czasu. By w ich przypadku art. 127 Prawa farmaceutycznego pozwalał na postawienie zarzutów, znaleźć się w nim powinny
dodatkowe cztery słowa „lub wbrew jego warunkom”, ewentualnie stwierdzenie „lub dokonuje hurtowej sprzedaży leków”. Tylko wówczas, zdaniem lubelskich śledczych, odsprzedawanie leków przez apteki do hurtowni byłoby przestępstwem rodzącym konsekwencje karne.
Słowa „lub wbrew jego warunkom”, dodawał prokurator Jeżyński, znajdowały się w pierwotnym projekcie art. 127 Prawa farmaceutycznego, ale gdzieś na ścieżce legislacyjnej zostały usunięte. W rozmowie z mediami prokurator podkreślał jeszcze, że choć od prokuratorskiej decyzji o umorzeniu postępowania nie można się było odwołać, to jednak Prokuratura Generalna mogła w trybie nadzoru wewnętrznego sprawdzić zasadność umorzenia postępowania, ale nie zrobiła tego.
W praktyce więc wyrozumiała, ewentualnie bezradna wobec odwróconego łańcucha dystrybucji leków była nie tylko lubelska prokuratura, ale i Prokuratura Generalna.
DZIAŁANIA, A RACZEJ ZANIECHANIA
których wyciągnięto wniosek, że taki proceder był prowadzony. Policjanci wykonali wielką pracę, znaleźli dowody potwierdzające te podejrzenia, opisali proceder. Gdyby sprawa trafiła do
sądu, mógłby zapaść wyrok skazujący, co nie tylko przełożyłoby się na sytuację aptek biorących udział w tym łańcuchu, ale też mogłoby wpłynąć na inne podmioty wywożące leki z kraju.
MOŻNA ZAOBSERWOWAĆ POWIĄZANIA
– Poszedł do nich sygnał, że są w prokuraturze „swoi” ludzie, że wywożąc leki, nie trzeba się niczego bać – dodaje Paweł Trzciński. – Ówczesna główna inspektor farmaceutyczna Zofi a Ulz mówiła o podejrzeniu spisku prokuratorskiego.
Jak przypominał w odpowiedzi na poselską interpelację wiceminister Marek Tombarkiewicz, w piśmie z 30 października 2015 roku (a więc datowanego dzień przed jej przejściem na emeryturę
i do prywatnego biznesu) Zofia Ulz pisała: „Powiązania, jakie można zaobserwować, analizując akta postępowań administracyjnych prowadzonych przez organy inspekcji farmaceutycznej,
dają natomiast podstawy do twierdzenia, iż doszło do powstania zorganizowanych grup przestępczych zajmujących się nielegalnym obrotem produktami leczniczymi. Z naszych dokumentów, które przekazaliśmy do ABW, CBA, policji oraz prokuratur różnych szczebli łącznie z prokuratorem generalnym, wynika, że jest to zorganizowana grupa złożona z byłych i obecnych prokuratorów, lekarzy i farmaceutów”.
Zofia Ulz zapomniała wymienić w tej grupie przedsiębiorców będących właścicielami aptek i hurtowni farmaceutycznych, jednak jednoznacznie wskazywała na udział w wywozie przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Z drugiej strony wiceminister Tombarkiewicz, odpowiadając na interpelację, nie napisał wprost, jak dokładnie ministerstwo zamierza w końcu ukrócić nielegalny wywóz leków. Ogólnie wspominał o współpracy GIF z innymi służbami, o zastraszaniu inspektorów i planowanych zmianach prawa.
Minister Tombarkiewicz nie określił też, kiedy plany te powinny zostać zrealizowane. Na razie, choć minął kolejny rok, nie zostały.
PROKURATOR KRAJOWY NIE WIDZI
Tym razem otrzymał odpowiedź od prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego. Prokurator przyznał, że zna między innymi sprawę szykanowania kujawsko-pomorskiej inspektor farmaceutycznej oraz wskazywanego przez GIF „ciągłego umarzania przez poszczególne prokuratury postępowań przygotowawczych lub wręcz odmawiania ich wszczęcia wobec osób, które zajmują się tym procederem”, ze szczególnym uwzględnieniem umorzenia postępowania prowadzonego w Prokuraturze Apelacyjnej w Lublinie. Jednocześnie napisał jednak, że jego ustalenia nie potwierdzają, by w ramach prokuratury działała zorganizowana grupa przestępcza, której celem byłoby ułatwianie prowadzenia procederu odwróconego łańcucha dystrybucji. Nie stwierdzono również, by prokuratorzy prowadzący lub nadzorujący postępowania karne dotyczące sprzedaży leków przez apteki do hurtowni przekroczyli uprawnienia lub nie dopełnili swoich obowiązków w rozumieniu art. 231 par. 1 k.k. lub by popełnili innego rodzaju przestępstwa – czytamy też w odpowiedzi prokuratora.
– Oczywiście nikt nikogo z prokuratorów nie złapał za rękę, ale trudno nie zauważyć sprzyjających – Nikt nikogo z prokuratorów nie złapał za rękę, ale trudno nie zauważyć sprzyjających „wywozowcom” stanowisk i działań prokuratur – mówi Paweł Trzciński, rzecznik GIF. – Dlatego GIF jasno stawiał sprawę, że prokuratorzy robili dużo, by postępowania umarzać. „wywozowcom” stanowisk i działań prokuratur – mówi Paweł Trzciński. – Dlatego GIF jasno stawiał sprawę, że prokuratorzy robili dużo, by postępowania umarzać.
PROKURATORZY NA USŁUGACH MAFII
OCHRONA NIE DLA KAŻDEGO
Nie był to wcale ukłon w stronę apteki i jej właścicieli, choć niektórzy tak to odczytali – w podobnej sprawie zapadł bowiem odmienny wyrok. W marcu tego roku WSA w Warszawie uznał, że spółka, skarżąc się na decyzję GIF i wnosząc o wstrzymanie decyzji o zamknięciu apteki, nie wykazała, że wpłynie to negatywnie na jej kondycję finansową, nie przedstawiła też rzeczywistego udziału utraconych przychodów w stosunku do swoich ogólnych przychodów, a tym samym nie uprawdopodobniła, że zamknięcie apteki może spowodować znaczną szkodę lub trudne go odwrócenia skutki. W tym przypadku była to duża spółka, o kapitale 25,4 mln złotych, która przejęła wiele innych podmiotów działających w branży farmaceutycznej.
PUŁAPKI NA WALCZĄCYCH Z WYWOZEM
piśmie skierowanym do prokuratorów zalecić niewyciąganie konsekwencji.
– Nowelizacja ta była przygotowywana z myślą o zatrzymaniu wywozu leków, miała prowadzić do ukrócenia tego procederu – przypomina rzecznik GIF. – Sposób procedowania zmian był jednak dziwny, a pojawiające się pomysły przypominały wsadzanie szprych w rowerowe koła. My ze swojej strony proponowaliśmy na przykład raportowanie informacji o sprzedaży leków i mieliśmy zapewnienie, że możliwe jest przygotowanie systemu informatycznego w ciągu kilku miesięcy, ale później pojawiła się wiadomość, że to jest niemożliwe. W zamian raportowania w projekt wpisano więc propozycję, by w razie ujawnienia udziału w odwróconym łańcuchu dystrybucji leków kara zależała od obrotów podmiotu, ale nie stworzono prawnych mechanizmów pozwalających nam na badanie tych obrotów. W praktyce nie rozwiązano więc żadnego problemu, a stworzono pułapki na tych, którzy z wywozem leków walczą.
Teraz sprawa systemu raportowania wraca, jednak też nie w sposób, jakiego można by sobie życzyć. Jak doniósł ostatnio portal Rynek Aptek, Rządowe Centrum Legislacyjne w piśmie do ministra zdrowia – wśród różnych wątpliwości dotyczących przygotowanego przez Ministerstwo Zdrowia projektu nowelizacji Prawa farmaceutycznego – porusza kwestię obowiązku przekazywania do Zintegrowanego Systemu Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi Informacji o produktach wydawanych bez recepty; Komitet Stały Rady Ministrów ustalił, że nie będą one objęte tym obowiązkiem, jednak resort zdrowia nie uwzględnił tego w projekcie
nowelizacji (ograniczenie obowiązku wprowadzono tylko dla importerów równoległych, więc na podmiotach odpowiedzialnych, prowadzących hurtownie, apteki czy punkty apteczne obowiązek ten ma ciążyć). Jednocześnie ministerstwo „zapomniało” o szumnie zapowiadanym zakazie łączenia działalności hurtowej z detaliczną… Rządowe Centrum Legislacyjne nie dopatrzyło się w ministerialnym projekcie zapisów w tej sprawie.
Autor: Małgorzata Grosman