Kiedyś osoby mieszkające blisko czeskiej granicy robili zakupy w czeskich, nie polskich aptekach. Okazuje się, że dziś nie zawsze jest to opłacalne.
Obecnie coraz mniej leków kupuje po czeskiej stronie granicy. Jeszcze rok temu kupowałam tam połowę potrzebnych leków, a dzisiaj do czeskich aptek chodzę tylko, kiedy w Polsce nie ma jakiegoś leku, bo wypadł z listy refundacyjnej.
Janina Kowalczyk, która mieszka kilka km od polsko-czeskiej granicy
Jest tylko kilka preparatów, po które Polacy regularni przychodzą. To na przykład Detralex, którego w Polce nie ma. To lek stosowany przy chorobach naczyń. Dostępny bez recepty jest też Sab Simplex, czyli lek na kolki dziesięcin, którego w Polsce w ogóle się nie dostanie, a jest bardzo skuteczny. Słyszałem też, że Sab Simplex sprowadza się do Polski z Niemiec, ale wtedy to wychodzi drożej.
Petr Kukucz, farmaceuta z apteki Dr. Max z Cieszyna