Zakaz łączenia obrotu hurtowego z detalicznym na rynku farmaceutycznym wynika z tych samych przepisów, które miały ograniczyć nadmierną koncentrację na rynku aptecznym.Ich obchodzenie i lekceważenie nie zmienia faktu, że taki zakaz istnieje, bo intencją ustawodawcy było wprowadzenie rozwiązań „mających uniemożliwić kontrolowanie sektora farmaceutycznego przez podmioty, które mogą dyktować określone warunki, uzależniając i podporządkowując sobie inne apteki, pozbawiając rynek apteczny zasad uczciwej konkurencji”.
Dlatego właśnie w Prawie farmaceutycznym znajdują się przepisy mówiące, że podmiot, który prowadzi lub chce prowadzić hurtownię farmaceutyczną, ma więcej niż 1 procent aptek ogólnodostępnych w województwie lub jest członkiem grupy kapitałowej prowadzącej taką liczbę aptek, nie otrzyma zezwolenia na prowadzenie apteki. Jednak przepis ten nie jest respektowany, choć istnieje już kilkanaście lat. Kto nie ma chęci, w swojej działalności nie bierze pod uwagę wynikających z niego ograniczeń, dowodzi to jednak nie braku takiego zakazu, ale słabości państwa i jednocześnie słabości sformułowania tego zakazu (umożliwiającej jego łatwe obchodzenie). Dziś ten antykoncentracyjny przepis jest w takim stopniu lekceważony, że to orędownicy prawa muszą się tłumaczyć, dlaczego stoją na straży przepisów.
JEŚLI NIE PRAWO, TO ETYKA KUPIECKA
Może ten zapis, jak i wiele innych przepisów prawa, nie jest doskonały, ale jest. To z uwagi na ten przepis podmioty, które chcą działać na rynku farmaceutycznym w sposób niebudzący wątpliwości prawnych, wybierają między obrotem hurtowym a detalicznym. Nawet dla niefarmaceutów prowadzących apteki, uważających Prawo farmaceutyczne z jego ograniczeniami obrotu za przeszkodę, którą trzeba ominąć lub przeskoczyć, niełączenie hurtu z detalem powinno być oczywiste. Powinno wynikać z etyki kupieckiej, która nieuczciwą konkurencję oceniana nagannie. A nieuczciwą konkurencją jest przecież konkurowanie hurtowni ze swoim kontrahentami, czyli aptekami na rynku detalicznym poprzez posiadanie własnych aptek.
JEDEN PODMIOT, CZYLI KTO?
Odpowiedź resortu była tyleż lakoniczna, co niejasna. Przytoczmy ją: „Jest zakazane prowadzenie jednocześnie apteki i hurtowni farmaceutycznej przez jeden podmiot. Zakaz ten dotyczy jedynie skupiania przez jednego przedsiębiorcę obu rodzajów działalności. Nie ma natomiast zastosowania w sytuacji, gdy podmioty powiązane lub zależne posiadają zezwolenia na apteki i hurtownie farmaceutyczne, ale są innymi podmiotami gospodarczymi. Projektowane przepisy ustawy Prawo farmaceutyczne nie zawierają regulacji w powyż-szym temacie. Ministerstwo Zdrowia proceduje projekt ustawy dotyczący Zintegrowanego Systemu Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi, który przewiduje wprowadzenie przepisów uniemożliwiających prowadzenie przez jednego przedsiębiorcę kilku rodzajów działalności gospodarczej, w zakresie której może on nabywać produkty lecznicze. Ma to na celu zahamowanie wywozu produktów leczniczych poza granice Rzeczypospolitej Polskiej przez przedsiębiorców, którzy jednocześnie prowadzą hurtownię farmaceutyczną i są wpisani do rejestru podmiotów leczniczych. Projekt przewiduje też uniemożliwienie jednoczesnego prowadzenia hurtowni farmaceutycznej i prowadzenia punktu aptecznego przez tego samego przedsiębiorcę”.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, dlaczego odpowiedź uznaliśmy za lakoniczną. Dlaczego jest jednak w naszej opinii niejasna? Dlatego, że posłużono się w niej określeniem przedsiębiorca, które nie ma w polskim prawie jedno-znacznej definicji. Potocznie przedsiębiorca to człowiek prowadzący działalność gospodarczą, w rozumieniu prawa słowo przedsiębiorca również nie jest synonimem przedsiębiorstwa czy firmy. Kto zatem nie może według ministerstwa łączyć hurtu z detalem? Biznesmen czy należąca do niego grupa kapitałowa? I jak rozumieć pogląd ministerstwa, iż zakaz łączenia hurtu z detalem nie ma zastosowania w przypadku, gdy chodzi o podmioty powiązane lub zależne, jeśli stanowią one własność jednego, tego samego przedsiębiorcy?