- Przez te 30 lat byliśmy z aptekarzami w lepszych i gorszych chwilach. Wspólnie musieliśmy radzić sobie z różnymi przeciwnościami losu, nowymi ustawami i uciążliwymi regulacjami. Teraz działamy już nie tylko w hurcie farmaceutycznym, a jesteśmy w centrum najbardziej gorącej w tej chwili branży – mówi Kazimierz Herba*, współtwórca Torfarmu (obecnie Neuca) w rozmowie z Wojciechem Giedrysem.
Na przestrzeni 30 lat poznałem wielu farmaceutów. Są sumienni, oddani swojej pracy, a na pierwszym miejscu stawiają pacjentów. To nie jest łatwy zawód. Farmaceuci mają na głowie coraz więcej obowiązków, formalności i procedur. Wydawanie leków to tylko jedna z czynności.
Otworzyłem firmę w listopadzie 1990 r. Obroniłem się kilka miesięcy później - w marcu. Bywało, że po zajęciach w Poznaniu brałem dwa kartony sylimarolu z Herbapolu pod pachę i pędziłem na pociąg do Torunia.
Wyjeżdżałem czasami ok. 4 rano. Kierunek: Poznań, Jelenia Góra. Ten mercedes niemiłosiernie się wlókł. Rozpędzał się tylko do 70 km na godz. Po całym dniu jazdy rozkładałem leki, dzwoniłem po aptekarzach lub jechałem osobiście z ofertą, pytałem, czy czegoś nie potrzebują. Na leki z Cefarmu czekało się czasami miesiąc. Nowo otwarte hurtownie to była prawdziwa rewolucja dla aptek. Wiele produktów miały praktycznie od ręki.

Gdy ci giganci zaczęli się restrukturyzować i stawiać na swoje apteki, twierdząc, że przyszłością są sieci aptek, my konsekwentnie rozwijaliśmy się w oparciu o wspomniany system biur handlowych. Ten model przełożył się na dynamiczny rozwój firmy i wzrost udziału na rynku. I wtedy też zapadła decyzja, że nie pójdziemy drogą ówczesnych spółek giełdowych i nie otworzymy swoich aptek.